Raz za dużo, raz za mało, czyli o imprezach i karmniku w starostwie
Zaczął radny Dawid Wacławczyk (NaM/PiS), zdziwiony obszernością materiału przygotowanego przez urzędników starosty. Ci zebrali dane o wszystkich, nawet najmniejszych imprezach i przekazali raport radnym. Wacławczyk nie krył zdumienia, nie tylko tym, że poświęcono na to sporo czasu (jego zdaniem niepotrzebnie), ale i efektami. - Aż dziw, że nie jesteśmy Nowym Jorkiem, a inwestorzy i turyści nie walą do nas drzwiami i oknami - dodał. Jego zdaniem komisja powinna się skupić na tych imprezach czy przedsięwzięciach, które wpisują się w promocję sensu stricto, a więc owocują turystami, nowymi mieszkańcami lub inwestycjami. Nie do końca potrafił zrozumieć, po co poświęcono "mnóstwo czasu" na zebranie tych danych. - Z czym mamy wyjść z tej komisji? - pytał.
Wytłumaczyli mu to wicestarosta Marek Kurpis i członek zarządu Andrzej Chroboczek. Ich zdaniem promocja to bardzo szerokie pojęcie, a dokument pokazał, że robi się dużo. - Bez promocji wewnętrznej zatracimy swoje ja - ostrzegał Chroboczek, a szef komisji, Łukasz Kotzur, uznał, że od czego trzeba zacząć, by zmierzać w kierunku, o którym mówił Wacławczyk.
Potem jednak wicestarosta przyznał, że dokument w tym kształcie "można tylko przyjąć" i uznał, że warto iść w kierunku wskazanym przez Wacławczyka. To zaś wymaga współpracy z gminami. - Starosta poruszy temat na konwencie wójtów, burmistrzów i prezydenta - zapewnił. Na razie zamkowa Agencja Promocji Ziemi Raciborskiej i Wspierania Przedsiębiorczości zorganizowała spotkanie z przedstawicielami gmin, na którym postanowiono zrealizować pomysł publikacji wspólnego rocznego kalendarza imprez.
Ale zdaniem Wacławczyka to za mało. Problem dotyczy jakości i dublowania niektórych przedsięwzięć. Jako przykład podano dożynki. W czasie powiatowych odbywają się gminne, co źle np. wróży zaplanowanemu na przyszły rok świętu powiatu. Kolejna kwestia to poziom finansowania. Radny proponował, by budżet podzielić na imprezy kluczowe, być może wybierane w konkursie, i te mniejszej rangi. Tę część wydatków Wacławczyk nazwał "karmnikiem", z którego każdy dostałby po tysiąc albo dwa tysiące złotych.
Konkluzja pod koniec komisji była taka, że wspólnie z gminami trzeba dyskutować zarówno o kalendarzu, jak i liczbie imprez. Być może warto się zastanowić, by robić ich mniej, ale lepszej jakości. No i kwestiach projektów, które zwiększają np. ruch turystyczny. Wskazano, że warto więcej energii kierować w stronę zamku, któremu w tym roku być może uda się przekroczyć po raz pierwszy liczbę 100 tysięcy odwiedzających.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany