Po zgubę do Starostwa
Chociaż nie dorobiło się jeszcze oznakowania, Biuro Rzeczy Znalezionych funkcjonuje przy Starostwie od dwóch lat. Dzięki niemu dwie osoby odzyskały swoją zgubę. Reszta przedmiotów, wciąż czeka na swojego właściciela. – Najczęściej trafiają do nas portfele i klucze – mówi Paulina Makowska.
O istnieniu biura rzeczy znalezionych w naszym mieście mało kto słyszał. – Mamy takie coś? Pierwszy raz słyszę – mówi zdziwiona pani Krystyna. – Słyszałem, że coś takiego jest, ale gdzie? Tego nie wiem – dodaje jej mąż Krystian. Podobnie reagują inni mieszkańcy naszego powiatu. Dlaczego? Biuro funkcjonuje od dwóch lat, ale nie dorobiło się żadnej tablicy informacyjnej. – Wiem, że musimy pomyśleć o jakimś oznakowaniu. Na razie jesteśmy świeżo po przeprowadzce. Poza tym na stronie powiatu jest zakładka z wykazem rzeczy znalezionych – tłumaczy Paulina Makowska z biura rzeczy znalezionych.
W raciborskim biurze rzeczy jest niewiele. Jako pierwszy trafił tu rower, zaraz po nim motorower. Jednoślady już dwa lata czekają na swojego odbiorcę. Ponadto znajdziemy tu dwa inne rowery, obrączki ślubne, parę portfeli, telefony komórkowe, czerwoną damską torebkę oraz pęk kluczy. Większość z tych rzeczy przynieśli policjanci. – Mamy nawet rower z zamontowaną kłódką. Funkcjonariusze patrolujący w nocy ulice naszego miasta zauważyli mężczyznę idącego z rowerem. Szybko okazało się, że go ukradł. Właściciela nie udało się ustalić, dlatego trafił do nas – mówi Paulina Makowska.
Oprócz policjantów biuro odwiedzają sami mieszkańcy. – Ludzie przynoszą głównie portfele. Jedna pani przyszła z pękiem kluczy, które znalazła na ulicy. Nasz pracownik znalazł obrączkę na korytarzu Starostwa. Inny mężczyzna przyniósł telefon komórkowy – wylicza Makowska.
Ile z tych rzeczy trafiło do swych prawowitych odbiorców? Okazuje się, że niedużo. Od początku działalności tej instytucji tylko dwóch mężczyzn zgłosiło się po swoją zgubę. – Jeden pan, po 20-stce przyszedł odebrać portfel. Drugi, trochę starszy odnalazł tu swój rower. Pozostałe zguby wciąż czekają na swoich właścicieli – mówi urzędniczka.
– Sami niejednokrotnie próbowaliśmy skontaktować się z właścicielem jednego z portfeli, były w nim dane kontaktowe. Niestety nikt nie odbierał telefonu, pod wskazanym adresem też nikogo nie zastaliśmy. Portfel w dalszym ciągu u nas jest – zapewnia pani Paulina. – Sporo osób było pytać o klucze. Niestety żadnych z niech nie mieliśmy – podkreśla urzędniczka.
Urzędnicy wydając rzecz, są bardzo ostrożni. – Zawsze staramy się pytać o najdrobniejszy szczegół, rysę na obrączce czy zdjęcie w portfelu. W przypadku odbioru telefonu czy roweru prosimy o dowód zakupy, albo kartę gwarancyjną. Bo przecież każdy może przyjść po rower, portfel czy biżuterię – zaznacza Makowska.
(k)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany