W Kauflandzie zrobili ze mnie oszusta!
Duże czerwone banery informują, że za każdy znaleziony artykuł po terminie sklep wydaje bon o wartości 5 zł. Zadośćuczynienia nie otrzymał Stanisław Kocjan. – W sobotę znalazłem pieczeń rzymską po terminie. Zamiast dostać bon, obraziła mnie pracownica – skarży się mężczyzna.
W niedzielne popołudnie Stanisław Kocjan wraz z kolegą wybrał się na zakupy do marketu Kaufland. Przystanął przy jednym z koszy w dziale mięso-wędliny. – Wziąłem do ręki kawałek hermetycznie zapakowanej rzymskiej pieczeni. Ale zanim włożyłem ją do koszyka, spojrzałem na datę ważności – opowiada Kocjan.
– A tam...20 luty. Dziś przecież jest 21- pomyślałem. Zabrałem ją ze sobą, żeby w punkcie informacji pokazać, że sprzedają przeterminowany towar – dodaje. Przy okazji liczył na bon towarowy o wartości 5 zł. Zgodnie zresztą z zapewnieniem na dużych czerwonych banerach rozwieszonych po całej hali sklepowej.
Kiedy mężczyźni pokazali przeterminowany kawałek wędliny pracownicy punktu informacji, ta zaczęła na nich krzyczeć. – Wmawiała nam, że celowo kilka dni temu schowaliśmy tę pieczeń, a teraz chcemy wyłudzić pieniądze – wspomina Kocjan. Koniec końców, panowie nie otrzymali obiecywanego bonu. – Na do widzenia kobieta powiedziała nam, że pieniędzy nie dostaniemy, bo dyrektor zabronił – kończy Kocjan.
Oburzeni mężczyźni wyszli z marketu z przeterminowaną wędliną. – Mało tego, że człowiek chce dobrze, to jeszcze robią z niego jakiegoś oszusta. Najlepiej by było, żeby wybrać się do nich z Sanepidem i udowodnić, że to nie ludzie chowają towar po regałach, ale pracownicy wykładający towar na półki niedbale sprawdzają daty ważności – podsumowuje Kocjan.
– Jeśli ktoś przyniesie nam przeterminowaną rzecz, wtedy zawsze wydajemy takie bony. Niemożliwe, żeby ten pan go nie otrzymał – informuje nas jeden z pracowników marketu, ale chce zachować anonimowość. - Na bieżąco sprawdzamy ważność produktów. Ale wiadomo, towaru jest tyle, że czasem zdarza się jakiś przeterminowany. Często sami klienci przestawiają produkty. My nie jesteśmy w stanie nad wszystkim zapanować – tłumaczy pracownik i dodaje, że sam niejednokrotnie był świadkiem, jak ludzie chowają towary. - Pracownica przyniosła paczuszkę serów brie, nie zdążyła jeszcze wszystkich wyłożyć na regały, a już pudełko zniknęło. Dopiero po kilku dnia znaleziono je na zupełnie innym dziale - opowiada.
(k)
Komentarze (0)
Komentarze zostały zablokowane.