Nie oczekujcie ode mnie cudów
Mieszkańcy Sudoła obawiają się o przyszłość SP 6. Obecnie uczy się w niej tylko 28 dzieci. Placówce potrzebny jest remont, ale prezydent pieniędzy nie da, bo obiekt nie jest w pełni wykorzystany. SP 6 powinna być zamknięta, ale Lenk obiecał, że przez 2 lata będzie czynna.
– Ile pieniędzy w przyszłorocznym budżecie przeznaczycie na naszą szkołę? Bo z tego co wiem ani złotówki – pytał Martin Komor. Zdziwiony prezydent Mirosław Lenk zapytał, skąd mężczyzna ma takie informacje, bo przecież budżet nie jest jeszcze zatwierdzony. Ten odpowiedział, że przeczytał w Internecie. Dodając, że chciałby aby każdego roku miasto przeznaczyło przynajmniej 200 tys. zł na materiały, a mieszkańcy sami zrobią remont.
– W czynie społecznym wyremontowaliśmy przedszkole. Obecnie chodzi do niego 25-osobowa grupa. Mamy nadzieję, że od września będzie ich więcej. Zadbamy też o szkołę, tyle, że ktoś musi nam dać na materiały. Sami nie jesteśmy w stanie wszystkiego finansować – podkreślała Irena Seemann, przewodnicząca rady rodziców. Na co prezydent odpowiedział że całej placówki nie wyremontuje, bo uczy się w niej za mało dzieci. – W Studziennej jest ich niewiele więcej, a na szkołę dajecie 2 mln zł. I jeszcze boisko chcecie zrobić. Dlaczego nasza ma być gorsza? – zapytał Komor. – W Studziennej jest 73 uczniów, a u was 28. Gdybym był konsekwentny, już dawno bym ją zamknął, ale się umówiliśmy. O każdych usterkach możecie mnie przecież informować. Wiecie, że zawsze robię, co w mojej mocy – przypominał Lenk.
Zaproponował rodzicom, aby wskazali część budynku, w której mają się uczyć ich dzieci. Podkreślił, że nawet jak miasto wyremontuje cały obiekt, szkoła się nie utrzyma. Z roku na rok jest coraz mniej dzieci. – Poza tym macie przedszkole, w Studziennej też. Jakbyście się zgodzili na jedno, to u was można byłoby zrobić szkołę, a tę w Studziennej zamknąć. Ale nie chcieliście, więc nie oczekujcie cudów – mówił prezydent.
Szkołę już dawno władze chciały zamknąć. Proponowano, żeby do budynku przeniosła się szkoła społeczna, ale inicjatywa upadła. Spekulowano również, aby placówkę przekazać raciborskiej uczelni. Ale ta również odmówiła, tłumacząc, że ich studenci przyjechali studiować w mieście, a nie na jego obrzeżach.
– Ta szkoła to tykająca bomba. Obawiam się, że spotka ja taki sam los jak w Miedoni. Tam uczyło się 13 dzieci, więc musieliśmy zamknąć placówkę – wyraził swoje obawy prezydent. Zapewnił jednocześnie, że przez dwa jej nie zamknie. – Wiemy, że pan dużo dla nas robi. I zawsze jak do pana przychodzimy to możemy liczyć na pomoc. Za to chcę serdecznie podziękować – powiedziała na zakończenie Irena Seeman, po jej słowach zaczęto bić brawo.
– Ja nie przyszedłem tu, abyście mi dziękowali. I to ja wam dziękuję – zakończył prezydent.
Justyna Korzeniak
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany