Drogi bolączką markowiczan
Mieszkańcy Markowic jako pierwsi mieli okazję porozmawiać z prezydentem Mirosławem Lenkiem o poprawie wizerunku ich dzielnicy. Dominującym tematem były drogi. Wydawać by się mogło, że przeprowadzone remonty polepszyły ich stan, tymczasem markowiczanie są innego zdania.
– Zrobili nam ładną drogę, wyłożoną równym asfaltem. Czemu tylko nikt nie pomyślał o chodniku? – zapytał Adolf Psota, mieszkający przy ul. Grobla. – Przecież niewielki chodnik można było zrobić bardzo tanim kosztem. Przynajmniej z jednej strony wzdłuż ulicy położyć gładką betonową płytę. Sam widziałem ile ich wyrzucali przy remoncie ulicy Drzewieckiego i Olimpijczyka – wspomina Psota. To samo kilka miesięcy temu zaproponował robotnikom naprawiającym drogi oraz urzędnikom. Od robotników usłyszał, że rozwiązanie dobre, ale oni za darmo tego nie zrobią. W magistracie natomiast powiedziano mu, że projekt budowy tego nie przywiduje, tak więc pieniędzy na zrobienie betonowego chodnika nie dają.
Od prezydenta usłyszał także, że jego pomysł jest nie do przyjęcia. – ul. Grobla jest drogą jednokierunkową, wąską, gdyby powstał tam chodnik, byłby dla pana niekorzystny, bo miałby pan utrudniony dojazd do swojej posesji – tłumaczył. – Tak czy owak jest utrudniony. Samochodem musze pokonać 4 km więcej, a rowerem jeżdżę pod prąd, jak zresztą większość mieszkańców – ripostuje Psota. Kiedyś pod znakiem zakaz wjazdu umieszczona była tabliczka „nie dotyczy rowerów”. Teraz jej nie ma. Wielu łamie prawo, bo nie ma ochoty pokonywać dodatkowych km, żeby dojechać do posesji. – Jak już chodnika nie chcecie zrobić, to postawcie przynajmniej z powrotem tabliczkę – nie dawał za wygraną mężczyzna. – Tam ścieżka jest nie potrzeba, ale oznakowanie wróci – zapewniał Lenk.
Kolejną bolączką markowiczan jest ul. Gałczyńskiego. – Mieszkamy tu 40 lat i nie przypominam sobie, żeby ktoś zabrał się za remont tej drogi. W deszczowe dni bez kaloszy nie da się przejść. Ta ulica to jedna wielka kałuża błota – mówi Werner Rączka. Prezydent przyznaje, że to jedyna ulica w Markowicach, która jeszcze nie doczekała się remontu. – Na rowerze nie da się tu jeździć, chodnikiem też nie da się iść, bo zarasta od dawna nieskoszonymi chaszczami – włącza się do rozmowy pan Martynus. Przy tej ulicy mieszka 9 rodzin, które we wrześniu wspólnie wystosowało pismo do urzędu.
– Nie oczekujemy cudów, ale niech przynajmniej utwardzą i zrównają nawierzchnię. Bo ja już mam całe nogi powykrzywiane od tych wystających kamieni – skarży się Gertruda Rączka. Kilka dni temu mieszkańcy ul. Gałczyńskiego otrzymali pozytywną odpowiedź, na swoje pismo. Obecny na spotkaniu wiceprezydent Wojciech Krzyżek potwierdził, że droga ta zostanie w przyszłym roku wyremontowana. Zatem pozostaje mieszkańcom zaufać urzędnikom i czekać na efekty.
Wiele pytań padło odnośnie rozpoczętego w ubiegłym tygodniu remontu ul. Gliwickiej. Dociekano, czy będą ścieżki rowerowe, czy na poboczu pojawią się chodniki i wreszcie czy droga będzie szersza? Niestety nie na wszystkie pytania markowiczanie usłyszeli satysfakcjonujące odpowiedzi. – To droga wojewódzka i nie mamy za wiele do powiedzenia w kwestii jej remontu. Jej wizerunek się nie zmieni, jeśli nie było chodników to też nie będzie. Jedynie zapadnięte pobocza zostaną zrównane, co sprawi, że szosa będzie o 2 m szersza – starał się wyjaśniać Lenk.
Apelowano również o poprawę wyglądu skweru przy kościele. – Ten nasz ryneczek to wizytówka Markowic, tysiące kierowców tędy przejeżdża. Wygląda on okropnie. Czemu nic z tym nie robicie? – pytał były radny Herbert Pacharzyna. Mimo, że to droga wojewódzka, prezydent obiecał, że z końcem remontu ul. Gliwickiej zajmie się poprawą wizerunku Rynku.
Justyna Korzeniak
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany