Kara za przyjmowanie pacjentów

Liczby są dla Szpitala Rejonowego w Raciborzu bezwzględne. Dług na dzisiaj to 7 171 tys. zł. Z tego 5 920 tys. zł to zaległości NFZ za tzw. nadwykonania, czyli zabiegi wykonane ponad to, co opiewa kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia.. – Gdyby zapłacono za nadwykonania, nasza sytuacja finansowana byłaby komfortowa – zapewnia dyr. Szpitala Ryszard Rudnik. – W praktyce kontrakt pokrywa 30% kosztów, 70% szpital dokłada z własnego budżetu.

Jako przykład dyr. Rudnik podaje oddział neurologii, gdzie kontrakt wyniósł 800 tyś zł a realne koszty utrzymania to 2 700 tys. zł. Czyli prawie 2 mln zł nadwykonania na samej tylko neurologii. Nadwykonania czyli długu. Oddział chemioterapii to kolejne 1 100 tys. zł, programy lekowe – 300 tys. zł, diagnostyka szpitalna 76 tys. zł. Inne oddziały szpitalne – dalsze 2 mln zł. 

– Praktycznie dzisiaj moglibyśmy przestać przyjmować pacjentów, bo kontrakt na ten rok mamy już wykonany – konkluduje dyrektor. I, niestety tak się dzieje. Na oddziały szpitalne przyjmowane są tylko tzw. przypadki nagłe. Pacjenci planowi są odsyłani na „później”. – Dotyczy to nie tylko, szpitala, ale także poradni specjalistycznych – ubolewa Ryszard Rudnik. – Kolejki się wydłużają, ludzie się denerwują i ja się im wcale nie dziwię. Bo proszę sobie wyobrazić, że ktoś musi czekać na przyjęcie przez ortopedę pół roku albo i więcej….

Jaki jest w takim razie pomysł na przyszłość? – pytali dyr. Rudnika członkowie powiatowej komisji zdrowia. Na pewno nie jest wyjściem zamykanie oddanych niedawno do użytku, świetnie wyposażonych oddziałów szpitalnych, takich jak dermatologia. Na razie dyrekcja szpitala wystąpiła do sądu o zawarcie w NFZ tzw. umowy pozasądowej na zwrot 50% kwoty za nadwykonania w I-szym kwartale tego roku. – Wydaje się, że Fundusz byłby skłonny przystać na taką umowę – sugeruje dyr. Rudnik. 

Dlaczego jednak nie pozwać NFZ do sądu celem wyegzekwowania całej kwoty nadwykonań? Ponieważ droga sądowa jest długa i kosztowana. Aby domagać się od NFZ 6 mln zł. długu trzeba by na początek zapłacić sądowi 8% tej kwoty czyli prawie pół miliona złotych i czekać… Dlatego zawarcie umowy pozasądowej, której koszt to 50 zł, a która musi być respektowana, wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Z tym, że na ugodę muszą pójść dwie strony. Dlatego Szpital zaproponował – zapłaćcie nam 50% nadwykonań za I-sze półrocze tego roku. Zysk, – ponad 600 tys. zł zasili konto placówki. Strata – zamknięcie sobie drogi do ubiegania się w przyszłości o całość tej kwoty. Ale jest też trzecia strona - można się przechytrzyć i nie dostać nic, bo NFZ powie, że nie zapłaci i koniec. 

Tegoroczny dług to spory ból głowy dla dyrekcji szpitala. Kolejnym wydaje się plan finansowy na przyszły rok. – Jak go przygotować, skoro NFZ milczy na temat założeń? – zachodzi w głowę dyr. Rudnik. – Pewno znów nas ściągną przed Wigilią, jak to wcześniej bywało i postawią przed ścianą. W tej finansowej przepychance pomiędzy szpitalem a Funduszem o kontrakty, nadwykonania czy punkty bazowe pacjent wydaje się być zupełnie zbytecznym czy wręcz niepożądanym elementem. 

Jola Reisch