Ludzie spać nie mogą, Biedronka bije się w pierś, a komendant sprawdzi postępowanie swoich podwładnych
Interwencja NaszRaciborz.pl. Bezradna policja pyta, co ma zrobić, czyli jak Biedronka daje nam w kość - list o takim tytule trafił na naszą redakcyjną skrzynkę.
BEZRADNA POLICJA PYTA, CO MA ZROBIĆ, CZYLI JAK BIEDRONKA DAJE NAM W KOŚĆ - list do redakcji z 5 sierpnia 2016 r.
Mieszkamy w Raciborzu, w bloku przy ulicy Staszica. Nasze okna z sypialni i pokoju gościnnego, jak okna wielu innych mieszkańców tego kompleksu bloków, wychodzą na parking EURO-DENT-u, natomiast tuż obok jest stanowisko rozładunku dla Biedonki, ul. Opawska 18. Problemy z hałasem towarzyszą nam od początku otwarcia sieciówki. Myśleliśmy, że najgorzej jest zimą, gdy w nocy przyjeżdżają tiry na rozładunek, a z racji tego, że do rana daleko, stoją z włączonymi silnikami i pracującymi chłodniami. Jednak dzisiaj w nocy miała miejsce sytuacja, która zupełnie przebiła zimowe hałasy czekających na rozładunek tirów. Wiadomo, jest lato, więc zapewne większość z Was, tak jak my, ma pootwierane okna w nocy. Okna naszej sypialni były otwarte, kiedy to ok. godziny 23:20 przyjechał do Biedronki tir na rozładunek. Już sam jego wjazd i ustawienie w miejscu rozładunku było strasznie hałaśliwe, ale myśleliśmy, że za 5 minut tir zaparkuje, poczeka do rana, a my będziemy mogli spokojnie zasnąć. A tu zaskoczenie - rozpoczął się rozładunek! Dwie młode pracownice Biedronki, krzycząc, w tym przeklinając, nic nie robiły sobie z ciszy nocnej i entuzjastycznie pomagały kierowcy rozładowywać towar. Hałas niemiłosierny, a każdy przejazd ręcznego wózka widłowego przez próg spuszczonej klapy tira generował ogromny huk. Do tego dochodziły odgłosy bardzo głośnych rozmów pracownic i kierowcy. Proszę zapomnieć, że w takich warunkach szło zasnąć. No nic, postanowiliśmy zadzwonić na Policję. Przecież już dawno jest cisza nocna, więc zgodnie z obowiązującym prawem, art. 51 kodeksu wykroczeń, mamy prawo do odpoczynku, a nieprzestrzeganie tego prawa jest karalne. Wybraliśmy więc nr 112 i zadzwoniliśmy. Odezwał się pan dyżurny. Opowiedzieliśmy mu o hałasie panującym tuż pod naszymi oknami, o zakłóceniu ciszy nocnej, poprosiliśmy o interwencję. Na co pan dyżurny zapytał się: "A CO JAK MAM Z TYM ZROBIĆ"?. Odpowiedzieliśmy, że prosimy o ciszę, na co pan odrzekł, że wyśle patrol. Czy Policja w każdej sytuacji jest taka bezradna? Czy zatrzymując kogoś za przekroczenie prędkości, nawet o 10 km/h, też pytaja, co maja zrobić? Czy zatrzymując rowerzystę, który przejeżdża na pasach też pytaja, co maja zrobić? NIE! Wtedy od razu sypią się mandaty, czasem mocno szarpiące po kieszeni. Wracając jednak do naszej historii, po ok. 15 minutach od zgłoszenia zakłócania ciszy nocnej, do Bierdonki przyjechał patrol policyjny. Dwóch młodych Policjantów wysiadło z radiowozu i udało się do bramy magazynu, gdzie składowano rozładowywany towar. Nawiązała się bardzo miła i zabawna rozmowa pomiędzy młodymi pracownicami Biedronki a młodymi Policjantami. Prawie całą rozmowę było słychać, więc usłyszeliśmy m.in., że rozładunek jest tak późno, bo sklep jest zamykany o 22.00, i zdarza się, że rozładunek następuje po zamknięciu. Ponadto pracownica poinformowała, że na dzisiaj również jest zaplanowana dostawa i najprawdopodobniej też będzie tak późno. Po kilku minutach pogaduszek Policjanci powiedzieli, że proszą o to, aby rozładunek odbywał się ciszej, po czym patrol odjechał, w żaden sposób nie karząc tych, którzy zakłócali ciszę nocną. Oczywiście to niemożliwe, aby rozładunek odbywał się ciszej, bo jak ciszej jechać ręcznym wózkiem widłowym? Jak ciszej przekraczać próg klapy? Nie da się, to zawsze będzie hałasowało, szczególnie w nocy, kiedy echo niesie i każdy hałas dochodzi ze wzmożoną siłą. Policjanci odjechali, a rozładunek trwał nadal, dopiero przed pierwszą w nocy hałasy ucichły. Mało tego, o g. 5:30, tego samego dnia, na parkingu Biedronki, m.in. również w miejscu rozładunku, pojawił się pan z dmuchawą i zaczął zamiatać teren. Odgłos pracy silnika dmuchawy jest okropny, szczególnie po 5:00 rano. Wiedzieliśmy, że na Policję nie ma co dzwonić, bo przecież, "co oni mają zrobić?". Sami zeszliśmy do tego pana i poprosiliśmy o ciszę, na co pan grzecznie odpowiedział, że są zewnętrzna firmą, która sprząta teren wokół Biedronki i do 7:00 rano, czyli do godziny otwarcia sklepu, musza się wyrobić ze sprzątaniem, dlatego trzeba tak szybko zacząć. Mimo wszystko poczekał te poł godziny i zaczął hałasować "dopiero" o 6:00.
Na końcu pragnę przytoczyć treść art. 51, kodeks wykroczeń:
1. Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
2. Jeżeli czyn określony w 1 ma charakter chuligański lub sprawca dopuszcza się go, będąc pod wpływem alkoholu, środka odurzającego lub innej podobnie działającej substancji lub środka, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
3. Podżeganie i pomocnictwo są karalne.
Konkludując, ponoć żyjemy w Państwie prawa i każdy jest zobowiązany do przestrzegania przepisów, tylko czasem organy ścigania nie wiedzą, co mają zrobić w sytuacjach naruszenia prawa. Szkoda tylko, że gdyby po tak nieprzespanej nocy, ktoś zmęczony, totalnie niewyspany, przekroczył prędkość, nawet nieznacznie, i zostałaby złapany przez Policję, już wiedzieliby w jakiej kwocie dać mandat i ile to będzie punktów karnych.
Dane adresowe do wiadomości redakcji
Co na to Biedronka? Ku naszemu zaskoczeniu, sieć nie pozostawiła sprawy bez komentarza
Szanowny Panie Redaktorze,
zależy nam na dobrych relacjach z sąsiadami, dlatego każdorazowo z uwagą analizujemy komentarze na temat funkcjonowania naszych sklepów i ich otoczenia. Informujemy, iż opisana przez Państwa czytelnika dostawa w godzinach nocnych wynikała z niezależnych od naszej firmy opóźnień i miała charakter incydentalny. Standardowo dostawy miały miejsce ok. godz. 20.00-21.00. Mając jednak na względzie dobro okolicznych mieszkańców, podjęliśmy decyzję, by od poniedziałku 8 sierpnia zastąpić dostawy wieczorne popołudniowymi, realizowanymi ok. godz. 18.00. Liczymy na to, że to rozwiązanie będzie komfortowe dla lokalnej społeczności. Natomiast jeśli chodzi o poranne prace porządkowe, przekazujemy, że są one realizowane przez pracownika zatrudnionego przez właściciela galerii handlowej, w której znajduje się sklep naszej sieci. Nasza sieć nie ma zatem wpływu na wybór godzin jego pracy. Z informacji, które zostały nam przekazane, wynika, że porządkowanie terenu powinno odbywać się między 6.00 a 7.00 rano.
Pozdrawiamy,
Biuro Prasowe Jeronimo Martins Polska S.A.
Co o sprawie sądzi policja?
Jak się okazało, był problem z namierzeniem interwencji. Po pierwszym piśmie podziękowaliśmy za odpowiedź i poinformowaliśmy komendanta, że jesteśmy na 100 proc. pewni, że interwencja była. Być może problem z jej namierzeniem wynika z faktu, że szukano pod adresem Opawska, gdy tymczasem chodziło o Staszica. Trop był dobry. Przyszło drugie pismo i zapewnienie, że działalność funkcjonariuszy zostanie poddana ocenie. Pisma policji poniżej - można je pobrać również TUTAJ
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany