Sprawa przedszkola w Rudach. Logopeda? Przyjmuje w korytarzu

Budynek przedszkola w Rudach przy ulicy Raciborskiej, do którego uczęszczają dzieci z Rud, Rudy Kozielskiej, Jankowic i z Szymocic adaptowany został na cel, któremu służy po dziś dzień w roku 1977. Wcześniej mieścił się tam szpital zakaźny. Sądząc po architekturze piwnic prawie czterdzieści lat temu bryła dzisiejszego przedszkola została diametralnie przebudowana lub wręcz powstała od nowa na podpiwniczeniu jakiegoś innego i o wiele starszego budynku. Wszechobecnej wilgoci nie można się pozbyć żadnymi sposobami. Widać ją w piwnicy w postaci mokrych plam, czuć ją na parterze budynku. Pleśnieje drewno przeznaczone na opał. Na wilgotnych ścianach powstaje grzyb. 

- To bardzo niezdrowe dla dzieci a wręcz niebezpieczne dla dzieci alergicznych - podkreślają zarówno rodzice jak i kadra przedszkolna. Dyrektor placówki Kornelia Hoinza mówi też o zaleceniach sanepidu. 

- Na taką ilość dzieci, jaką mamy tu obecnie jest zdecydowanie za mało urządzeń sanitarnych. Mamy za mało ubikacji i umywalek. Na piętrze dla ponad 70 maluchów funkcjonują zaledwie dwie ubikacje. Baterie kranowe są zainstalowane zdecydowanie za wysoko w stosunku do wzrostu przedszkolaków. Dzieci moczą rękawy przy każdej próbie umycia rąk. To wszystko wytykają nam przy każdej okazji kontrolerzy. Ale tu przecież nie kontrolerzy są najważniejsi a komfort naszych dzieci. Przypomnijmy, że Przedszkole w Rudach liczy obecnie aż pięć oddziałów, z czego cztery mieszczą się w budynku przedszkola a piąta grupa przeniesiona została do pobliskiego ZSO.

Zofia Morgała, przewodnicząca Rady Rodziców rudzkiego przedszkola mówiła z kolei o zbyt małych salkach dydaktycznych i o logopedzie, która przyjmuje swoich małych pacjentów w… korytarzu! W wolnych chwilach otwiera więc i zamyka dodatkowo drzwi placówki tym, którzy się do nich dobijają lub wychodzą na zewnątrz. Pani Zofia wskazywała też na nieszczęśliwe położenie budynku tuż przy krawędzi drogi wojewódzkiej 919.

Mieliśmy już całkiem niedawno zniszczone ogrodzenie, co rusz trzeba prostować lub wymieniać znak informujący o przejściu dla pieszych zlokalizowanym notabene w bezpośrednim sąsiedztwie ostrego łuku drogi. Rodzice przywożący i odbierający dzieci nie mają gdzie zaparkować. To stwarza kolejne zagrożenia – mówili przedstawiciele rodziców oraz kadry pedagogicznej.

Samorządowcy obecni na spotkaniu ze zrozumieniem przyjęli racje rodziców i wychowawców. Przy okazji zwiedzili cały budynek od piętra aż po piwnice. Przyznali, że trzeba jak najszybciej podjąć konkretne decyzje a zaraz potem konkretne działania. Albo więc rozpocząć kapitalny i kosztowny remont starego, podmokłego i ciasnego budynku albo też pomyśleć o budowie zupełnie nowego przedszkola z dala od ruchliwej jezdni i zgodnie z panującymi obecnie standardami. Wcześniejsze plany adaptacji na cel przedszkola sąsiedniego budynku starej poczty został totalnie skrytykowany.

- Mamy XXI wiek. Czy w tych czasach zamiast budować dzieciom funkcjonalne, przestronne przedszkola z prawdziwego zdarzenia będziemy im fundowali kolejne klitki w starych i równie wilgotnych budowlach? Zamiast pchać się w remonty wyeksploatowanych budynków powinno się przeznaczyć niemałe przecież pieniądze, jakie pochłonęłyby te remonty na niezbędny wkład własny i starać się o środki pomocowe na budowę nowoczesnych placówek. Inwestując w dzieci inwestujemy w siebie. Dzieci to nasz kapitał na przyszłość – mówili samorządowcy z Rud, Jankowic i Rudy Kozielskiej.

Swoje szczere zdumienie i pewien jak się wydaje niesmak wobec braku zaproszenia dladyrektor Kornelii Hoinzy oraz przedstawicieli Rady Rodziców Przedszkola w Rudach na obrady komisji oświaty przy radzie miejskiej, która zajmowała się niedawno tematem rudzkiego przedszkola, wyraził wiceprzewodniczący rady miejskiej Łukasz Ruhe. Twierdził, że wciąż otrzymuje w sprawie przedszkola sprzeczne informacje.

Wydaje się, że cel piątkowego spotkania został osiągnięty. Wolę zmiany obecnego stanu rzeczy bardziej w kierunku budowy nowej placówki niż remontu starej wyrazili wszyscy przybyli goście. Zdając sobie oczywiście sprawę z tego, że będzie to bardzo trudne, ale też nie niemożliwe. A celem spotkania było właśnie ustalenie kierunku działań. Pierwszy krok polegający na określeniu woli został więc zrobiony. Teraz do zasadności realizacji inwestycji przekonać będzie trzeba pozostałych radnych i władze gminy. Ale od czegoś przecież zacząć trzeba. 

h.mac