Debiutant liczy na ziomków
O walorach Szymocic, okolicznościach rozbratu z rolą komentatora, stawianiu poprzeczek, intelektualnym dojrzewaniu, a także bliskości ideowej z Prawem i Sprawiedliwością z kandydatem do europarlamentu, dr. Markiem Migalski, rozmawia Marian Wasiczek.
Red. Kiedy zapadła decyzja o kandydowaniu do parlamentu europejskiego?
M.M. Na początku marca otrzymałem taką propozycję skierowaną do mnie za pośrednictwem posłów ze Śląska. Decyzja nie była łatwa, wahałem się, konsultowałem to z najbliższymi i przyjaciółmi, jednak uznałem, ze jako czterdziestoletni mężczyzna powinienem sobie stawiać wysoko poprzeczkę, więc przyjąłem propozycję.
Red. Do niedawna był pan mieszkańcem Sosnowca, wcześniej Katowic. Co zdecydowało, że postanowił pan zamieszkać na wsi, w Szymocicach?
M.M. Proszę pamiętać, że urodziłem się w Raciborzu i tam wychowałem, zatem w pewnym sensie wracam do terenów dobrze znanych mi z dzieciństwa i młodości. W Szymocicach ujęły mnie przede wszystkim okoliczne lasy, po których staram się teraz przechadzać lub biegać, by dbać o zdrowie. Atmosfera tych terenów jest niepowtarzalna, to prawdziwa perełka na Śląsku, regionie, jakby nie było, kojarzonym z miastem, górnictwem i przemysłem, tymczasem w Szymocicach można odnaleźć spokój i kontakt z przyrodą, o który trudno w mieście. Wybudowałem tu dom, chcę mieć psy, chociaż zaczynam od dwóch kotów, które już czekają na mnie w jednym z domów w Szymocicach, i tu też chcę być szczęśliwy (uśmiech).
Red. Co pana łączy z regionem?
M.M. Jak już powiedziałem urodziłem się w Raciborzu, tam ukończyłem szkołę podstawową, liceum i studium nauczycielskie na kierunku filologia polska, następnie pracowałem jako nauczyciel języka polskiego w Borucinie, studia wyższe ukończyłem na Uniwersytecie Śląskim, na którym uzyskałem tytuł doktora i jestem obecnie wykładowcą. Można powiedzieć, że dojrzałość intelektualną i zawodową osiągnąłem właśnie tutaj, na Śląsku, dlatego też w tym regionie jestem kandydatem do PE.
Red. Dotychczas był pan znany jako komentator sceny politycznej w kraju. Czy nie szkoda panu niezależności, jaką pan miał, teraz staje się pan politykiem?
M.M. Oczywiście, że w jakimś sensie szkoda, ale jak już powiedziałem, w wieku czterdziestu lat postanowiłem stawiać sobie wyzwania, które wprowadzą nową jakość w moje życie. Zawsze podkreślam, że postanowiłem przejść z pozycji kogoś, kto opisuje politykę na pozycję kogoś, kto ją tworzy. Otwiera to przede mną nowe doświadczenia i wierzę, że warto je doznać, nawet jeżeli moja niezależność w sensie komentowania świata polityki będzie ograniczona, zyskam nowe możliwości – wgląd w kulisy tworzenia polityki.
Red. Dlaczego zdecydował się kandydować z list Prawa i Sprawiedliwości?
M.M. Prawo i Sprawiedliwość jest partią najbliższą mi ideologicznie i dlatego nią postanowiłem się utożsamić jako polityk. Proszę jednak pamiętać, że w Parlamencie Europejskim przynależność polityczna nie ma takiego znaczenia jak w kraju, tam liczy się przede wszystkim to, co można zrobić dla swojej ojczyzny i regionu, temperatura sporów politycznych jest znacznie niższa niż w kraju, przez co afiliacje polityczne schodzą na drugi plan.
Red. Czego można życzyć kandydatowi przed wyborami?
M.M. Odpowiedź jest chyba prosta – zwycięstwa w wyborach (uśmiech), poważnie jednak liczę przede wszystkim na głosy ludzi z mojego regionu, powiatu, gminy i miejscowości. Cóż byłby wart polityk, który nie zdobywa wystarczającego zaufania na swoim terenie. Jestem debiutantem w praktycznym uprawianiu polityki, ale jako teoretyk i komentator dałem się już poznać w moich wcześniejszych wystąpieniach w mediach, mam nadzieję, że zdobędę zaufanie moich wyborców ze Śląska.
Red. Dziękuję za rozmowę.
Marian Wasiczek
fot. Agencja Gazeta/Marta Błażejowska
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany