Osiedle stoi na wodzie. Kto winny?
Mieszkańcy domków jednorodzinnych w rejonie Skłodowskiej, Żwirki i Wigury, Lunonautów i Kosmanautów mają poważny problem. W piwnicach ich domów zbiera się woda. Pompowanie nic daje. Są przekonani, że to z powodu wygaszania ujęcia przy Bogumińskiej. Miasto zleciło ekspertyzę.
Problemy mieszkańców zaczęły jesienią minionego roku. Miasto uruchomiło wtedy nowe ujęcie w Strzybniku i tam teraz czerpie wodę dla mieszkańców. Przedtem eksploatowano ujęcie przy Bogumińskiej w Studziennej. Czynne jest nadal, ale w ograniczonym zakresie.
Z chwilą, gdy woda ze Studziennej przestała płynąć do kranów, pojawiła się w piwnicach budynków stojących w dawnym dorzeczu Psiny. Problem tylko w tym, że miasto się do tego nie przyznaje. Sprawę wywołał na wczorajszej sesji radny Robert Myśliwy.
- Zleciliśmy ekspertyzę - ujawnił prezydent Mirosław Lenk. Przyznał, że woda przy Bogumińskiej "jest dość wysoko". Mieszkańcy wskazali też przepust pod Opawską, którym dawniej płynęła Psina. Został zasypany z chwilą remontu tej drogi w zeszłym roku. Magistrat jest jednak pewien, że nie ma to wpływu na podtapianie, tak samo samo jak zanieczyszczone przepusty i rowy. Po ich wyczyszczeniu woda z piwnic nie zniknęła. Problem leży więc gdzie indziej. Gdzie? Nie wiadomo.
Mieszkańcy są zdesperowani. Woda powoli niszczy ich fundamenty. Boją się o swoje domy. Około 40 osób podpisało pismo do prezydenta z wezwaniem do działania. Lekarstwa na razie jednak nie ma. Wiadomo natomiast, że nie są jedyni. Wodę w piwnicy mają także przy ul. Kołłątaja a także w Markowicach. - I to dość wysoko. Po prostu wody gruntowe poszły mocno w górę - tłumaczył Lenk.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany